15 sierpnia 2022

Prey - spoko film, a zajebisty Predator

Czyli – patrz i ucz się, panie Scott, jak wraca się do korzeni!

Jakem Team Alien i Przymierze w miarę mi się podobało, tak dla mnie Prey pozamiatał, jeśli chodzi o przywrócenie (lub danie nowego) życia w stare marki. A to nawet nie jest aż tak genialny film sam w sobie.

Plus już dawno nie widziałam takiego bólu dupska u samców Alfa. Serio. Jeśli czyimś jedynym argumentem do jechania po filmie jak po psie jest tylko to, że główna postać to kobieta, to może z tym kimś jest coś nie tak, a nie z filmem.

13 kwietnia 2022

O czytaniu słów kilka

Tak, wiem, nie było mnie... trochę długo.

Nawet dłużej niż długo.

I powrót też bez jakiegoś wielkiego przytupu.

23 sierpnia 2021

Pierwsze uderzenie | Star Carrier

Star Carriera już raz ,,recenzowałam" zbiorczo, ale jakoś tak nie za często widzę tę serię polecaną czy to na Instagramie, czy gdzieś indziej... A szkoda! Bo choć próg wejścia może na początku przerosnąć, to nadal jest to przyjemna i ciekawa pozycja do zapoznania.

Więc tym razem krótko, tylko o pierwszym tomie.

To co, lecimy w kosmos?

04 sierpnia 2021

Ale Przymierze jest całkiem spoko

Czyli - różne oblicza Obcego: ciąg dalszy.


Na samym początku podchodziłam do Przymierza bardzo negatywnie - oczywiście mając w pamięci abominację w postaci Prometeusza. Niby gorzej być nie mogło, ale porównywanie z tym barachłem to żadna zaleta dla kolejnego filmu. I wiecie co? Trochę się zaskoczyłam i to pozytywnie! Nie, że nagle to jakiś najwspanialszy film... ale przynajmniej nikt nie próbował mi wmówić, że bohaterowie NIE SĄ bandą debili, bo oni SĄ bandą debili. I w sumie to w tym najpiękniejsze.

Oglądanie jak giną jeden po drugim w końcu stało się nieironiczną przyjemnością, a nie falą cringu. Bo jeśli giną, to mimo wszystko z własnej głupoty, a nie wymagań głupoty scenariusza.

Ale o hełmach to nadal tam nikt nie słyszał...

16 lipca 2021

Prometeusz to zło, aczkolwiek niezłe guilty pleasure

Czyli różne oblicza Obcego.


W oczekiwaniu na przesyłkę z trzecim tomem Obcego Fostera (wydania z Vesper są prześliczne! Pochwalę się na Instagramie!) naszła mnie dziwna masochistyczna ochota, aby jeszcze raz dać szansę filmom kręconym po czwartej części. Dlaczego - nie wiem, choć nie tak dawno sama mówiłam, że warto zapoznawać się z dziełami (książkami, filmami, grami itp.) po raz drugi, bo można odkryć coś nowego, co umknęło za pierwszym razem.

Czy to dobrze?